Wywiad z Andrzejem Tasiorem - byłym właścicielem Mikrusa MR-300 w wersji kabriolet
Zapisaną poniżej rozmowę z Andrzejem Tasiorem przeprowadziłem 20 listopada 2011 roku.
Wywiad z Andrzejem Tasiorem - byłym właścicielem Mikrusa MR-300 w wersji kabriolet
Finalizacja projektu, jakim było napisanie, a następnie wydanie książki "Mikrus MR-300 - 3 lata produkcji, 50 lat historii", w naturalny sposób spowodowała ożywienie w środowisku miłośników Mikrusa. Także konstruktorzy i byli właściciele mieleckiego mikrosamochodu czytając książkę i przeglądając opublikowane w niej fotografie przypominają sobie nowe fakty, nazwiska i wydarzenia, w których brali udział.
Właśnie jedną z takich historii chcemy się podzielić. Wpisuje się ona po części w ostatnio pojawiające się odkrycia coraz to nowych skarbów polskiej motoryzacji. W lipcu 2011 roku odkryto autobus San H25/27 - jest to dziś jedyny znany egzemplarz tego modelu. Kilka lat temu dużo mówiło się o Sanie H01B, który po remoncie wykonanym przez krakowskich miłośników motoryzacji często bierze udział w różnorakich imprezach motoryzacyjnych. Odnalezienie nadwozia pierwszej powojennej polskiej wyścigówki z początku lat 50. konstrukcji inż. Wiesława Gawrona oraz wykonanego w jednym egzemplarzu samochodu wyścigowego Rak inż. Jerzego Jankowskiego, to mniej znane, choć równie ważne dla historii motoryzacji wydarzenia. Do tego należy dodać niedawno odkryty prototyp Syreny 607, o którym sądzono, że został bezpowrotnie zniszczony. Nie dalej jak półtora miesiąca temu znany kolekcjoner pojazdów militarnych z okresu II RP pokazał publicznie odnaleziony za granicą i sprowadzony do kraju prototyp polskiego samochodu terenowego PZInż. 303. Miłośników mieleckich konstrukcji może zaciekawić fakt niedawnego okrycia jednego z dwóch wytworzonych samochodów Mikrus MR-300 w wersji kabriolet.
Poprzez archiwalne materiały WSK Mielec, a także wspomnienia konstruktorów Mikrusa MR-300 udało się dotrzeć do byłego właściciela samochodu w wersji kabriolet. W ramach promocji książki "Mikrus MR-300 - 3 lata produkcji, 50 lat historii" publikujemy fragmenty obszernej opowieści Andrzeja Tasiora, który Mikrusem kabrioletem jeździł prawie dziesięć lat. Konstruktor podzielił się z nami także innymi ciekawostkami dotyczącymi Mikrusa, na razie jednak przedstawiamy tylko niektóre jego wspomnienia. Oto one:
- Po skończeniu studiów na Politechnice Krakowskiej pracowałem przez trzy lata w WSK Mielec, w biurze głównego technologa - opowiada Andrzej Tasior. - To było dokładnie w okresie produkcji Mikrusa MR-300. Moim przełożonym był Michał Duszkiewicz, brat Stanisława, który był głównym konstruktorem Mikrusa. W naszym dziale zajmowaliśmy się analizą dokumentacji konstrukcyjnej Mikrusa oraz opracowywaliśmy metodologię produkcji. Przeprowadziliśmy też unifikację części gotowych oraz analizę technologiczności produkcji. Później, wraz z Michałem Duszkiewiczem, opracowywaliśmy i projektowaliśmy linię produkcyjną, na której planowano wykonywanie 50 tysięcy samochodów rocznie.
Gdy produkcja Mikrusa dobiegła końca - to było jeszcze w 1959 roku - zakład wyprzedawał wszystkie samochody zakładowe, które były używane do testów. Dyrektor Gronek wytypował wtedy kilka zasłużonych dla zakładu osób, które miały pierwszeństwo w odkupieniu używanych samochodów po okazyjnej cenie. Znalazłem się w tej grupie. Dostałem dwa Mikrusy do wyboru: czerwonego i szarego - obydwa były kabrioletami. Wybrałem tego szarego, ponieważ był w lepszym stanie. To był taki bardzo jasny kolor, taki "mysi". Moim kontrkandydatem do tego samochodu był Witold Rycerski, późniejszy następca Mieczysława Gronka na stanowisku dyrektora WSK Mielec. Jednak to mnie zaproponowano zakup tego egzemplarza.
Gdy odkupiłem ten kabriolet, to miał on już wtedy dorobiony dach, była to konstrukcja z rurek, na której rozpinało się wykonany z materiału dach, zapinając na specjalne wystające kołki. Gdy Mikrus był już moją własnością wymieniłem ten materiał na inny, gruby czarny laminowany materiał, nie ruszając już konstrukcji z rurek. W Mikrusie były też dorobione ramki szyb drzwi bocznych, tak, że po założeniu dachu całość było szczelna i chroniła przed deszczem. Konstrukcja z rurek była zdejmowana, łączenie odbywało się przy pomocy rurek o różnej średnicy - jedna wchodziła w drugą.
Mój Mikrus miał polerowane kanały dolotowe, co podniosło nieco jego moc. Miał też obrobiony i polerowany wentylator dmuchawy. Ta druga modyfikacja wyciszyła nieco pracę silnika likwidując charakterystyczny dla Mikrusa świst. Wentylator był newralgicznym punktem tego samochodu, bo bardzo często Mikrusy się przegrzewały. Ja także miałem z tym problem.
Auto, gdy je kupowałem, było szare, miałem jednak w Krakowie stłuczkę, podczas której uszkodzony został prawy błotnik. Podczas naprawy Mikrusa przemalowałem na czerwono. Mikrusem jeździłem około dziesięciu lat, czyli dość długo, ale zrobiłem niedużo kilometrów, bo Mikrus często stał zepsuty. Z najdalszych tras mogę wymienić wyjazdy z Krakowa do Szczecina, Zakopanego i Warszawy. Po tych 10 latach Mikrusa sprzedałem, nowy właściciel mieszkał gdzieś pod Krakowem. Z tego co wiem, to tam przeleżał do niedawna, gdy auto znowu zmieniło właściciela.
Zachowało mi się kilka fotografii mojego Mikrusa: jedna prezentuje kabriolet ze zdjętym dachem, na jednej widać Mikrusa z założonych dachem mojej konstrukcji, jedna fotografia zrobiona była w Warszawie. Mam też jedną fotografię z Międzynarodowych Targów Poznańskich z 1959 roku, na których reprezentowałem WSK Mielec. Całe Targi trwały około dwóch tygodni, wystawialiśmy trzy Mikrusy, jeden był prezentowany na obrotowej platformie, dwa pozostałe parkowaliśmy obok. Właśnie te dwa pozostałe służyły całej delegacji mieleckiej codziennie jako transport do hotelu, a równocześnie woziliśmy nimi ważne osobistości na życzenie. Podczas tych targów woziłem na przykład osobiście jednym z naszych Mikrusów ministra przemysłu z Węgier, który był początkowo zainteresowany zakupem Mikrusów, ale gdy się jednym z nich przejechał, to stwierdził, że jest za głośny i jego zainteresowanie zmalało do zera.
Mimo że książka o Mikrusie już została wydana, wciąż poszukujemy wszelkich informacji o tym mieleckim mikrosamochodzie. Naszym celem jest możliwie najdokładniejsze uzupełnienie historii Mikrusa, między innymi właśnie poprzez takie opowieści, jak zaprezentowana wyżej. Poszukujemy więc stale nowych kontaktów do pracowników WSK Mielec i WSK Rzeszów oraz do byłych właścicieli i użytkowników Mikrusa. Zbieramy też fotografie i wszystko co z Mikrusem ma jakikolwiek związek.
Czytelniku, może w Twoim rodzinnym albumie z lat 60. znajdują się zdjęcia, na których dostrzec można Mikrusa? Może oglądałeś film, w którym występuje Mikrus? Może znasz "mikrusową" pocztówkę? Może jeździłeś kiedyś Mikrusem i masz ciekawe wspomnienia związane z tym mikrosamochodem? Może ktoś z Twojej rodziny posiadał Mikrusa?
Wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób chcieliby pomóc w uzupełnianiu "mikrusowej" kolekcji, mieliby ochotę podzielić się posiadanymi informacjami lub materiałami o Mikrusie MR-300, zachęcamy do kontaktu z autorami książki: Mieczysławem Płocicą (mieczyslaw.plocica@mikrus.net.pl) i Bartoszem Winiarskim (bartosz.winiarski@mikrus.net.pl).
Jednocześnie zachęcamy do skorzystania z ostatnich dni promocji, która trwa do 31 grudnia 2011 roku. W prezencie na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia oferujemy WYSYŁKĘ GRATIS! Kupując książkę poprzez naszą stronę www.mikrus.net.pl w grudniu, oszczędzają Państwo 14 zł! Serdecznie zapraszamy!
Autorzy
Mieczysław Płocica i Bartosz Winiarski
"Rzeszowskie ulice, rynek i różne sprawy", Marek Czarnota, (Rozmowa z inż. H. Kubiakiem ): |
|
|