[tekst po edycji 8 grudnia 2015 roku, po wycofaniu autoryzacji przez jednego z naszych rozmówców część tekstu została zastąpiona symbolem (…)]
Nie tak dawno przypomnieliśmy na blogu nasz stary tekst o Mikrusie w wersji kabriolet. Mieliśmy szczęście, bo został doceniony przez redakcję Onetu i trafił na pewien czas na łamy tego najpopularniejszego portalu internetowego. Przeczytała go ogromna liczba ludzi, posypały się także komentarze oraz maile od byłych użytkowników Mikrusa. (…)
(…)
Ale do rzeczy. Dzisiaj będzie o kabrioletach. Jak powszechnie wiadomo, pierwsza publiczna prezentacja Mikrusa w wersji kabriolet miała miejsce w przeddzień zakończenia 1957 roku. Na konferencji prasowej zorganizowanej w WSK Mielec, opowiedziano dziennikarzom o planach produkcji samochodowej, a następnie pokazano 14 egzemplarzy Mikrusa, z czego dwa wykonane były właśnie jako kabriolety. Oba te samochody użytkowane były w WSK Mielec.
W tym czasie jednym z kierowców testowych WSK Mielec był Jerzy Bobrek, któremu powierzono czerwony kabriolet do jazd próbnych.
– Gdy kiedyś podjechałem pod dworzec w Krakowie tym autem – mówił mi kilka lat temu – to ludzie myśleli, że to jest SAM. Całe zbiegowisko się od razu zrobiło! W WSK pracował z nami także Andrzej Tasior, przyjechał do Mielca z Krakowa, tak samo jak ja i Józef Zybura. To właśnie on, po zakończeniu produkcji Mikrusa, kupił od zakładu szary kabriolet.
Kolejnych właścicieli Mikrusa kabrioleta, Andrzej Tasiora i Roman Wątora, udało się nam odnaleźć, a ich wypowiedzi stanowiły część naszego poprzedniego tekstu („Odnalezienie Mikrusa w wersji kabriolet – tajemnica poliszynela„), do którego odsyłamy wszystkich zainteresowanych. Tych wspomnień nie będziemy tutaj przytaczać – skupimy się nowych informacjach i… fotografiach.
Tekst „Odnalezienie Mikrusa w wersji kabriolet – tajemnica poliszynela” spowodował duże ożywienie w temacie mieleckich autek z okrytym nadwoziem. Właśnie dzięki niemu nawiązaliśmy kontakty z Józefem Ortylem (…).
– Jako młody początkujący konstruktor – napisał nam Józef Ortyl – miałem zaszczyt pracować w Biurze Konstrukcyjnym „Mikrusa”, kierowanym przez mgr inż. Stanisława Duszkiewicza. Był to okres od października 1958 roku do czasu rozwiązania biura. Jeździłem kabrioletem, który znajdował się w posiadaniu biura (sekcja prób). Na nim właśnie nauczyłem się jeździć samochodem. Przed dawną halą „8” był duży plac gdzie można było kręcić kółka a nawet „ósemki”. Pamiętam nazwiska pracujących tam konstruktorów, a oto niektóre z nich: Jerzy Dębicki (mielczanin do dzisiaj) , S. Guliński, S. Tytz, Kobylak, Bajda, Konik, Pawlicki, Zawada, Tarkowski, Burkiewicz i inni. Jeżeli ktoś z wymienionych przeczyta ten wpis to serdecznie pozdrawiam.
Z Józefem Ortylem planujemy się spotkać, aby uzupełnić powyższe informacje. (…)
Serdecznie dziękujemy (…) za rozmowy i udzielone nam informacje.
Cieszy mnie ta wspaniała publikacja wątku o wyjątkowym Mikrusie. Dowodzi to trafności blogu o Mikrusie. Warto upubliczniać wiedzę o tych autach.