Gdzie byliśmy, gdzie jesteśmy i gdzie zmierzamy

Czas na zmiany.

Najwyższy czas na rebranding w wirtualnym świecie Mikrusa. Dotychczasowa nazwa naszego fanpage na Facebooku mogła być trochę myląca, bo pochodziła od tytułu naszej pierwszej książki „Mikrus MR-300 – 3 lata produkcji, 50 lat historii”. W naturalny sposób odeszliśmy od formy strony ściśle związanej z książką, od dłuższego czasu publikując przeróżne treści związane z szeroko pojętą motoryzacją, z mikrosamochodami oraz z Mikrusem. Czas te zmiany usankcjonować.

Nasz fanpage na Facebooku o nazwie Książki „Mikrus MR-300 – 3 lata produkcji, 50 lat historii” zmienia więc nazwę na „Był sobie Mikrus”. Zmienia się także typ strony z „Książka” na „Blog osobisty”.

Stworzyliśmy także nowy mikrusowy byt, a mianowicie bloga „Był sobie Mikrus” (bylsobiemikrus.blog.pl), który będzie ściśle związany z facebookowym fanpagem. Właśnie czytacie tego bloga, więc już go znacie…

Stronę Mikrusa MR-300 pozostawiamy na razie w tej postaci w jakiej jest. Strona jest statyczna, zawiera sporo podstawowych informacji o mieleckiej produkcji, które dobrze, żeby wciąż były dostępne on-line.

Czas na kilka słów o samym blogu „Był sobie Mikrus”. Będziemy pisać o motoryzacji w ogóle, o samochodach zabytkowych, o mikrosamochodach i przede wszystkim o Mikrusie i jego remoncie. Na wstępie nie stawiamy sobie żadnych granic co do tematyki oraz nie narzucamy sobie częstotliwości wpisów. Wiele kwestii wyjdzie w praniu…

Zmiany to podobno warunek rozwoju i sukcesu. Były sobie kiedyś dwa fora internetowe poświęcone Mikrusowi. Jedno umarło całkiem (www.mikrus.fora.pl). Forum Polskiej Motoryzacji, na którym poświęcono cały dział Mikrusowi (www.fpm.onmoto.pl), wciąż działa. Udzielających się użytkowników Mikrusa jednak jest mało, a częstotliwość nowych wpisów jest przerażająco niska. Czyli forma „dyskusji” o Mikrusie na forum nie sprawdziła się. Proponujemy więc formę „monologu” na blogu. Oczywiście nie wykluczamy dyskusji, a wręcz zachęcamy do komentowania naszych wpisów oraz do przesyłania wszelkich materiałów: na przykład opisów swoich doświadczeń remontowych. Monolog będziemy prowadzić my (czyli Bartosz Winiarski i Mieczysław Płocica) z Waszą pomocą (mamy nadzieję).

Tyle wstępu. Lajkujcie nasz fanpage („Był sobie Mikrus”) i czekajcie na nasze wpisy. Zapraszamy!

mikrus1000

Z okazji rebrandingu publikujemy jedną z naszych ulubionych fotografii. Napis na Mikrusie brzmi następująco: „Witamy 1000-czny samochód Mikrus MR-300. Samochód Mikrus to dalszy postęp w dziedzinie motoryzacji kraju i podnoszenia stopy życiowej jego mieszkańców.”

  8 comments for “Gdzie byliśmy, gdzie jesteśmy i gdzie zmierzamy

  1. 10 czerwca 2015 o 14:57

    Myslalem ze mikrusiarze calkiem wymarlí i tylko moj z silnikiem 126p jakos sobie radzi.trzymam kciuki.

    • Bartosz Winiarski
      10 czerwca 2015 o 15:45

      Mikrusiarze nie wymarli! 🙂 Chętnie zaprezentuję Twojego Mikrusa na łamach bloga! Pozdrawiam

  2. ~Semek
    10 czerwca 2015 o 16:29

    A może warto aby autorzy bloga na dzień dobry zaprezentowali się, swoje osiągnięcia w dziedzinie tych aut, swoje Mikrusy, zdjęcia itd., zwykle tak autorskie blogi rozpoczynają istnienie.

    • ~Bartosz Winiarski
      11 czerwca 2015 o 08:13

      Na pewno warto! Jakoś jednak nie chciałem zaczynać od pisania o sobie i swoich Mikrusach. Na to wszystko przyjdzie czas i obiecuję, że kiedyś pokażemy i nasze Mikrusy, i napiszemy kilka zdań o sobie.

      • ~Piotr
        11 czerwca 2015 o 12:23

        Super. Z Waszej książki z dedyką jestem bardzo zadowolony. Czekam na nowości na tym blogu 🙂

        • Bartosz Winiarski
          11 czerwca 2015 o 12:27

          Miło nam to słyszeć! Dziękujemy! Postaramy się publikować regularnie i jak najczęściej 🙂

    • ~Mieczysław Płocica
      11 czerwca 2015 o 09:20

      Zapraszamy za parę dni. Będą się pojawiać różne materiały. Pozdrawiam!

  3. ~Jacek
    12 czerwca 2015 o 08:50

    Brawo!
    Kolejny fajny pomysł.
    Mam dla Was zdjęcie do kolekcji, takie w temacie „Mikrus wiecznie żywy”, a właściwie Mikrus odzyskany (sądząc po tym, że przemieszczany był na lawecie). Ale to przy okazji….
    Tymczasem pozdrawiam i czekam na dalsze wpisy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *