Krótka historia Mikrusów Bartosza i Piotra Winiarskich

Od tego Mikrusa wszystko się zaczęło! To był 2005 lub 2006 rok… Gdy go kupowałem, to o Mikrusie nie wiedziałem absolutnie nic. Był tani, w bardzo kiepskim stanie i pamiętam, że śmialiśmy się podczas pakowania go na lawetę, że to auto Flintstonów, bo nie miało prawie w ogóle podłogi. W kołach – o dziwno – wciąż było powietrze, podobno bardzo cenne, bo z epoki.

Mój drugi Mikrus. Egzemplarz wyjątkowy, ponieważ razem z autem dostałem całą historię i dokumentację auta wraz z fakturami zakupowymi wystawionymi przez Motozbyt w 1960 roku, aktem przekazania, wszystkimi umowami ubezepieczenia, a także kompletem umów kupna-sprzedaży. Właśnie to auto remontujemy mniej lub bardziej intesywnie od 2006. Tym Mikrusem miałem jechać do ślubu w 2007 – pojechałem jednak piękną Syreną. A remont Mikrusa trwa i trwa… ale podobno nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by ciągle go gonić! A międzyczasie publikujemy już drugą książkę o Mikrusie

Trzeci Mikrus. I znów okazja. To były czasy, gdy zabytkowe auta można było jeszcze kupić w przyzwoitych cenach. Mikrus w 100% oryginalny, choć nie całkiem kompletny. Bardzo go lubię, głównie za to, że nikt przy nim nic nie kombinował i doskonale nadaje się jako wzór. Stał dość głęboko zakopany w piasku, ale chyba suchym, bo o dziwo podłoga jest w całkiem dobrym stanie. Mikrus brał udział w Zlotcie Mikrusów, który odbył sie 21-22 lipca 2007 roku w Mielcu z okazji 50 lecia rozpoczęcia produkcji. Co prawda nie na własnych kołach, ale za to z napisem „www.mikrus.net.pl” promującym naszą nową wówczas stronę.

Czwarty Mikrus. Tutaj chyba zabrakło rozsądku. Skoro trzy już mamy, to może kupmy czwartego? Mikrus z bardzo solidnie wykonaną klapą bagażnika z przodu auta, bardzo poprzerabiany, ale dość kompletny. Ostatni w kolejności do remontu, właśnie z powodu na trudne decyzje czy usuwać przeróbki z epoki i powracać do oryginału, czy też pozostawić go w tym stanie, w jakim jest.

W 2015 roku spotkaliśmy się przy naszych Mikrusach w trzy pokolenia. Oglądaliśmy, podziwialiśmy, ocenialiśmy jak dużo jeszcze pracy nas czeka, zanim Mikrus będzie gotowy. Teraz już wiecie, dlaczego prace remontowe były przez dłuższy czas wstrzymane – każdą wolną chwilę poświęcaliśmy na książkę „Podróżując Mikrusem”!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *