Mikrus nieczęsto pojawia się w TV, ale dzisiaj wiózł autora przez cały program i prezentował się w najważniejszych punktach Mielca. Program nazywał się „Z Andrusem po Galicji” i został wyemitowany w TVP Rzeszów. Słusznych gabarytów Artur Andrus doskonale wpasował się w Mikrusa i nie narzekał, że ciasno i że głośno. Odwiedził m.in. mieleckie muzeum fotografii, dawne zakłady WSK i ośrodek sportowy. Patrząc na halę sportową, widoczną w tle na kilku zdjęciach (robione z ręki złapanym na szybko aparatem, stąd różnie kadrowane) żałowałem, że w programie nie padło ani jedno zdanie na temat jej pochodzenia. Nie dziwię się, historia hali nie jest powszechnie znana i mało kto wie, że powstanie ośrodka sportowego zawdzięcza Mielec Mikrusowi. A w skrócie było to tak: inżynier Stanisław Zalewski jako zastępca dyrektora technicznego WSK Mielec, w 1959 roku znalazł możliwość zdobycia poniemieckiej hali z Wilczego Szańca i przywiózł ją do Mielca pod szyldem magazynu części Mikrusa. Problem był tylko w tym, że pieniądze na taki magazyn miały być dopiero w przyszłorocznym budżecie. Niestety produkcja Mikrusa została w 1960 roku skreślona, a wraz z nią inwestycje, więc hala, zapłacona ze środków obrotowych zakładu, nie mogła być zrefundowana. Żeby wybrnąć z patowej sytuacji, inż. Zalewski wymyślił ośrodek sportowy, którego projekt zlecił rzeszowskiemu architektowi Tomaszewskiemu. Finanse pozyskał z Totalizatora Sportowego, gdzie wraz z wnioskiem o dofinansowanie inwestycji zawiózł jeden egzemplarz Mikrusa, żeby wniosek został pozytywnie rozpatrzony. Tak się stało i zbudowano halę sportową wraz z ośrodkiem i hotelem Jubilat (obecnie hotel Polski). Prawda, że nie wiedzieliście? Zainteresowanych szczegółami tej transakcji (a są przezabawne i charakterystyczne dla epoki) odsyłam do naszej mikrusowej monografii, gdzie podobnych historii jest więcej.