Część 0 – “Słowo wstępne”
Ostatnie nietypowe wydarzenia (mam tutaj na myśli uruchomienie Mikrusa, którego wcale nie mieliśmy zamiaru remontować) w pewien sposób zmotywowały mnie to publikacji już wcześniej przygotowanych tekstów o naszych Mikrusach. Dzisiaj „Słowo wstępne”, czyli odcinek zerowy, potem będą kolejne części. Czytajcie, obserwujcie, bo mamy zachomikowanych w naszych archiwach i garażach wiele niesamowitych niespodzianek, które metodycznie będziemy opisywać.
Pierwszego Mikrusa MR-300 kupiłem… dwanaście lat temu. Dwanaście lat… ależ ten czas leci. Powoli zbliżam się do 36 urodzin, a to oznacza, że Mikrusami zajmuję się już jedną trzecią życia. Na dodatek te proporcje z czasem się pogłębiają – za dwanaście lat będę zbliżał się do pięćdziesiątki i wtedy, dokładnie w wieku 48 lat, przekroczę magiczny moment, gdy będę mógł powiedzieć: pół życia zajmuję się już Mikrusami!
Piszę o tym dlatego, że ogrom czasu poświęconego mielecko-rzeszowskiemu samochodzikowi powoduje pewne zmiany w myśleniu o hobby. O Mikrusie napisaliśmy już wspólnie z Mietkiem Płocicą bardzo wiele: dwie książki, dziesiątki artykułów, setki wpisów na blogu… W dużej mierze skupialiśmy się na historii Mikrusa publikując starannie zweryfikowane informacje, pomijając nasze przeżycia i emocje, które przecież towarzyszyły Mikrusowi od momentu, gdy go pierwszy raz w życiu zobaczyłem na oczy.
Tak więc nadszedł czas, aby opowiedzieć historię moich Mikrusów. Od początku, od 2006 roku, gdy kupiłem pierwszego Mikrusa, poprzez remont i wszystkie emocje, które mu towarzyszą: rozczarowania, nerwy, drobne radości, aż do ukończenia renowacji i pierwszej jazdy, czyli do momentu, który nastąpi w bliżej nieokreślonej przyszłości: może za 5, może za 10, a może za 15 lat.
Całość historii podzielę na części, które będą numerowane liczbami rzymskimi. Niektóre odcinki będą po prostu opowieścią, inne zawierać będą tylko fotografie pokazująca postępy prac.
Polubcie naszą stronę na Facebooku, dodajcie bloga do ulubionych zakładek i zaglądajcie tutaj regularnie – obiecuję dużo nowych, nigdy niepublikowanych materiałów i historii: o Mikrusie, o Meduzie, i o motoryzacji w ogóle.
Pierwszy odcinek MOJEJ historii już niebawem. Do zobaczenia!
cdn
PS. Jako ilustrację do wpisu wybrałem jedno z bardziej popularnych zdjęć Mikrusa, które od zawsze krąży po internecie. Ujęcie bardzo znane, wielokrotnie publikowane, choć tak naprawdę do dzisiaj nie wiadomo skąd pochodzi 🙂
Bardzo cieszę się na te opowieści, bo z zapartym tchem czytałam „Podróżując Mikrusem”. Dane techniczne, których wspaniały opis jest w pierwszej książce, mniej mnie interesowały, jako laika. A historie są pasjonujące i świetnie opisane, właściwie historia początków motoryzacji po wojnie. Nie znałam tego, ale w latach siedemdziesiątych liznęłam nieco z autopsji…Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością