Tygodnik „Motor” – 1959, nr 25 – „Mikrosamochód i… rowery”

Mikrosamochód i… rowery

SAMOCHODY MIKRUS, które wzięły udział w kolumnie pojazdów tegorocznego Wyścigu Pokoju nie były specjalnie przygotowane czy też wybierane, poza tym, że nadwozie jednego z nich zostało próbnie polakierowane nieseryjnym kolorem, nawiasem dodając, najbardziej podobającym się. szczególnie przedstawicielkom płci pięknej. Samochody zostały wiec wybrane wprost z serii produkcyjnej i posiadały dla kontrastu nadwozia w trzech rożnych kolorach, popielatym, zieleni morskiej i koralowym. Po wstępnym dotarciu w dniu ll.V.br. cała ekipa udała się na trasę wyścigu.

Trasę z Mielca do Katowic tj. około 230 km ekipa przebyła w 4,5 godziny tzn. ze średnią przeciętną szybkością około 50 km/godz. i tu dołączyła się do ekipy reklamowej MOTOZBYTU, składającej się a furgonu z megafonem NYSA, dwóch FSO-SY-REN i jednej FSO-WARSZAWY. „Towarzystwo” więc wyborowe i fantastyczna okazja do porównań.

Nie czuliśmy się zbyt pewni! siebie, mieliśmy tremę jak debiutujący aktorzy na scenie, przytłoczeni byliśmy ciężarem odpowiedzialności. Jak wypadnie pierwszy publiczny debiut seryjnego MIKRUSA na trasie, pod kontrolą wielkich rzesz społeczeństwa, obserwującego wyścig, surowego w ocenie i krytycznie, jak wiemy, nastawionego do osiągnięć naszego mikrosamochodu? Pagórkowatą, przepiękną trasę etapu do Krakowa przebyliśmy bez specjalnych emocji. MIKRUSY spisywały się nienagannie. Jak się okazało ostre wzniesienia pokonywaliśmy wcale nie gorzej jak SYRENY, oczywiście stosując zasadę mocnego rozpędzania pojazdu przed dojściem do wzniesienia. Zwracaliśmy uwagę na reakcje publiczności na trasie i na stadionach. W zasadzie MIKRUSY się podobały Na widok nadjeżdżających samochodów twarze oglądających jaśniały, można było z nich wyczytać uznanie dla pełnej krasy samochodu. Zresztą potwierdzało się to w bezpośrednich zetknięciach z oglądającymi i pojazdy na każdym postoju, którzy z uznaniem stwierdzali, że taki samochód z takim wykończeniem naprawdę się podoba, a nawet słyszało się zdanie, że może by tak dawać SYRENY da karosażu do Mielca, to wtedy ten ostatni byłby pełnowartościowym samochodem. W czasie wjazdu na bieżnię na stadionie „WISŁY” w Krakowie słyszeliśmy gdzieniegdzie gwizdy. Tak! Wpływ prasy na społeczeństwo jest jednak przemożny! Artykuły J. Roszki pt. „Moje trzy grosze” i „Baty dla Mikrusa” zamieszczone w „Dzienniku Polskim” zrobiły swoje! No cóż, bywa i tak, trzeba czasem przeżyć gorycz niesprawiedliwości.
Trasę z Krakowa poprzez Katowice, Łódź do Warszawy przebyliśmy już całkiem pewni siebie, z pełną satysfakcją kończąc wyścig w Warszawie i w tym samym dniu jeszcze udaliśmy się do Mielca.

Wnioski końcowe: MIKRUS już w obecnym wydaniu w zupełności nadaje się do pokonywania szlaków turystycznych, do nawet dalekich wycieczek, do rodzimej komunikacji międzymiastowej, słowem do takich celów do jakich został przeznaczony. MIKRUS z powodzeniem pokonać może całą trasę Wyścigu Pokoju a nie tylko na terenach Polski i z takim życzeniem ujrzenia go w przyszłym roku wśród całej kawalkady innych pojazdów obsługujących wyścig kończę niniejsze migawki.

inż. STANISŁAW DUSZKIEWICZ

Skan artykułu

Zdjęcie nr 1

Zdjęcie nr 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *