Kilka tygodni tematu, podczas burzy mózgów dotyczącej nazwy naszego bloga, padła propozycja: „Mikrus to stan umysłu”. Stwierdziłem, że taka nazwa, to już lekka przesada, bo sugeruje, że całkiem zwariowaliśmy. Potem, nie wiem czy na poważnie, ktoś rzucił: „Opętani Mikrusem”…
Te nazwy pokazują, że na punkcie Mikrusa mamy kompletnego bzika i że Mikrus zawładnął naszymi umysłami. Ale nie tylko umysłami, bo także otoczeniem, mieszkaniem, komputerem…
Jak Mikrus wkracza w różne dziedziny naszego życia? Ano na przykład tak. Szafka w kuchni. Mieleckie autko, choć małe i słabe, bo tylko 14-konne, wyparło już z powodzeniem naczynia kuchenne z dwóch półek. I nikt nie wiem co będzie dalej. Kolejna szafka w kuchni? Szafa z ubraniami? Lodówka?
Patrząc na półki od dołu. Na pierwszej stoją formy silikonowe do odlewu kloszy i oprawek żarówek. Na drugiej zapas silikonów i żywic oraz wszystkie narzędzia niezbędne do obróbki odlewów, a także dwa liczniki Mikrusa, przygotowane do renowacji (za jakiś czas będzie o tym wpis). Przecież wszystkie te mikrusowe graty są nam niezbędne jak powietrze, mają duszę i muszą być pod ręką. Nie w brudnym garażu, nie w ciemnej piwnicy, a właśnie w centrum mieszkania, w centrum naszego życia, w czystej białej kuchennej szafce.
Na najwyższej półce stoją kieliszki. Jak długo będą się opierać wciąż rosnącej masie mikrusowych klamotów? Czy uda się im przetrwać? Szanse mają spore, bo w końcu kieliszki są niezbędne podczas świętowania udanej renowacji kolejnych zespołów samochodu. Trzymajcie kciuki, aby było co świętować!
Jak będziesz dawał do zrobienia te liczniki to może się podepnę ze swoimi? Też mam dwa, z tym, że jeden dość dobry, a drugi tragiczny ale z ładnym blatem. Hurtowa naprawa powinna wyjść taniej 😉
Zobacz do szkiców – szykuję wpis o licznikach i tam znajdziesz informacje o moich planach 🙂 Wpis opublikuję niebawem.